2014
Agnieszka Urbaniak po PP WFF-WBBF i przed Mistrzostwami Świata!
PRZEZ JANUSZ ZIÓŁKOWSKI · 29 WRZEŚNIA 2014
Agnieszka Urbaniak – wielokrotna już Mistrzyni Świata oraz naszego kraju, która nie skreśla życia prywatnego i kocha adrenalinę, zdrowe współzawodnictwo, emocje związane z występami. Jedna z najbardziej pozytywnych zawodniczek, z którymi miałem przyjemność toczyć rozmowę – moc przemyśleń, emocji oraz wrażeń, którymi uwielbia się dzielić. Jest energia!
Janusz Ziółkowski: Cześć Aga! Miło, że jak zwykle mogę na Ciebie liczyć z rozmową – super sprawa, bo bije od Ciebie sporo pozytywnej energii! Wszystko OK? Jakieś zmiany w Tobie ostatnio zaszły? Bo zauważyłem, że niebywałą przyjemność ze startów czerpiesz nadal – widać pasję, radość i ekscytację.
Agnieszka Urbaniak: Witaj Janusz! Dziękuje Ci bardzo za zaproszenie do tej rozmowy. Masz rację- ostatnio jestem bardzo szczęśliwa w życiu osobistym i zawodowym. Lubię bardzo swoje życie i cieszy mnie to, że mogę dzielić pasję z osobami , które kocham oraz z moimi podopiecznymi. To właśnie daje mi motywacje do dalszych działań w tym kierunku. Dobrze wiedzieć, że ludzie rozumieją moje „dziwaczne” przyzwyczajenia oraz to, że szanują to czym się zajmuje i jaka jestem.
Janusz: Masz na swoim koncie już liczne tytuły, m.in. jesteś Mistrzynią Świata Federacji WFF-WBBF. Widzę, że passa z miejscami na podium trwa i ma się dobrze? Niedawno brałaś udział w Pucharze Polski tej samej Federacji i…? No pochwal się, jak było? Hehe.
Agnieszka: Ostatnie zawody, w których brałam udział to II Puchar Polski WFF/WBBF, który odbył się 21 września w Tczewie. To były bardzo fajne zawody, pomimo, że było stosunkowo niewielu zawodników. Niemniej, każdy był przygotowany jak tylko potrafił i z pewnością odniósł swój indywidualny sukces. Wielkie brawa za udane przygotowania i występy!!!
Wszystko było dobrze zorganizowane począwszy od zakwaterowania zawodników, organizacje samych zawodów aż po upominki dla tych co stanęli na pudle
Atmosfera była bardzo miła… Pewnie dlatego, że było wiele życzliwych osób – pasjonatów kulturystyki i fitness oraz wielu przyjaciół. Miło spotkać takich ludzi i przebywać w ich towarzystwie.
Po porannej weryfikacji, około godziny 14:00 rozpoczęły się półfinały, gdzie wyłonieni zostali finaliści. Tu zawodnicy prezentowali symetrię sylwetki oraz pozy obowiązkowe. Mówię tu głównie o samych zawodnikach WBBF. Następnie około godziny 17:00 rozpoczęły się huczne finały już z większą pompą i motywującą muzyką Publiczność także nie zawiodła.
Każdy z nas prezentował się we wcześniej przygotowanych układach dowolnych. Każdy chciał się pokazać jak najlepiej i muzyką porwać publiczność. Pokazy każdej kategorii zostały uwieńczone nagrodzeniem zawodników . Sypały się medale i piękne puchary, a także dyplomy i wielkie worki z nagrodami. Mi przypadł zaszczyt i wygrałam złoto, choć konkurowałam z bardzo dobrze przygotowaną przeciwniczką.
Zawody stanowiły eliminacje do Mistrzostw Świata w Brusno Kupele. Komisja powołała kadrę i będziemy walczyć już w dniach 6-9 października na Słowacji. Trzymajcie kciuki!!!!
Janusz: Czy jesteś zadowolona sama ze swojego startu na PP?
Agnieszka: Czułam się jak ryba w wodzie i nie zauważyłam jakieś wpadki Ważne, że usłyszałam wiele komplementów ;)))
Janusz: Gratuluję! Jesteś też przed Mistrzostwami Świata – coś na ten temat? Jak się zapatrujesz na to wydarzenie i jakie myśli kłębią się w Twojej głowie?
Agnieszka: Na
Mistrzostwa Świata WBBF jadę już po raz czwarty. Wcześniej wygrałam trzy złote medale w swojej kategorii, co było ogromnym sukcesem.
Zawsze jest wielu zawodników i porządna konkurencja. W końcu to Mistrzostwa Świata, gdzie przyjeżdżają najlepsi zawodnicy. Będzie gorąco;) ..ale lubię to
Janusz: Czy jest generalnie tak, że na polskie zawody czy światowe jedziesz z przekonaniem, że wygrasz? Bezgraniczna pewność siebie tworząca prawdziwą siłę umysłu, czy jednak racjonalne (mniej lub bardziej) „a może…” ?
Agnieszka: Zawsze to liczę na dobra zabawę i nigdy nie występuje jeśli nie podoba mi się coś w sylwetce lub jeśli nie jestem na 100% pewna , ze dałam z siebie wszystko podczas przygotowań. Medale to już kwestia oceny sędziów. Nigdy nie wiadomo, kto spodoba się bardziej lub mniej. Zawsze liczę się z tym , że może być różnie … Tak szczerze to najważniejsze jest pojechać tam na zawody i spotkać ludzi o tych samych zainteresowaniach, tak samo intensywnie trenujących i trzymających swoją dietę. To okazja do uczczenia pasji. Ja to tak traktuje
Janusz: Różnica myśli między chwilami na moment przed wejściem na scenę, a po zejściu? Niektórzy mają „pustkę myślową”, a inni milion myśli na minutę – jak jest z Tobą?
Agnieszka: W moim przypadku to milion myśli na minutę, więc zwykle lecę do osób mi towarzyszących z setkami pytań: jak było? Itd. Oglądam sobie też zdjęcia… I tu wiem co było dobrze, a co źle. To bardzo pomocne i ciężar niepewności spada o
połowę.
Janusz: Generalnie jak to jest z miejscami lub ich brakiem – sam występ jest ważny? No i czy gdybyś na Pucharze Polski osiągnęła o jedno oczko niższą pozycję, to równie mocno byś się cieszyła?
Agnieszka: Miejsca finałowe są przyznawane za same półfinały, natomiast miejsca na podium otrzymuje się po występach. Układy dowolne mają bardzo duże znaczenie. Są punktowane do oceny ogólnej.
Oczko niżej także by mnie ucieszyło, gdyż sama w środku osiągnęłam swój sukces wychodząc na zawody.
Janusz: Wypracowałaś sobie przepustkę i tym samym kolejny cel do zdobycia – Mistrzostwa Świata. „Ciężar Medalu” z Pucharu to coś pozytywnego w tym przypadku, czy jednak równocześnie wielka presja własna oraz otocznia? Jak do tego podchodzisz?
Agnieszka: To czysta przyjemność reprezentować Polskę na Słowacji, gdyż już od dawna miałam nadzieję na występ na tych Mistrzostwach. Co więcej, wychodzę praktycznie z biegu. Jestem wypoczęta, dożywiona, wyćwiczona… kurczę naprawdę super się czuję. I szczerze to nie odczuwam presji ze strony otoczenia… na szczęście czuję ogromne wsparcie! I to się właśnie liczy.
Janusz: No dobrze, jeśli możesz opisać nam jak wyglądały Twoje przygotowania do Pucharu oraz MŚ. Do tego na jakim etapie jesteś teraz i jak to wszystko wygląda w tym momencie?
Agnieszka: Ogólnie mówiąc to przygotowania trwały od czerwca. Musiałam kilka rzeczy powiększyć, a inne zmniejszyć, bo mi samej coś tam nie pasowało Dodatkowo musiałam nadrobić braki, po straszliwym zakażeniu, które mnie dopadło na jesieni ubiegłego roku.
W połowie sierpnia podkręciłam śruby w treningu wchodząc na wyższe obroty i zrobiłam małą korektę diety. I tak pomalutku przyszedł czas na Puchar Polski.
Obecnie jestem w ciągu intensywnych treningów z bardzo krótkimi przerwami między seriami oraz seriami łączonymi. Dieta jest ograniczona w tłuszcze, których mi trochę brakuje ale nie jakoś specjalnie. Jakoś w tym roku lekko mi z tym wszystkim. Oczywiście piję hektolitry płynów w sumie do dnia zawodów.
Janusz: Ostatnim razem kiedy rozmawialiśmy powiedziałaś, że po ostatnich sukcesach jest „głodna” nie tyle dalszych zwycięstw, a adrenaliny i super atmosfery – adrenalinka aż taka ważna w Twoim przypadku? Ekstremalna Kobieta, hehe. Choć z drugiej strony… Zbyt łatwe zwycięstwo nie jest zadowalające moim zdaniem – wygrana wygranej nie jest równa.
Agnieszka: Oczywiście wygrana wygranej nie jest równa. Wszystko zależy od rangi zawodów i kto stoi obok na scenie. Niemniej trudno mi na to jakkolwiek wpłynąć, gdyż w różnych federacjach różnie to bywa. Zależy od sezonu.
Szczerze mówiąc to uwielbiam tą adrenalinę podczas przygotowań zwłaszcza ostatnie dni, które są ukoronowane występami… To całe malowanie bronzerem, pompowanie przed wyjściem i dobra zabawa na scenie sprawia mi największą frajdę. To lubię!
Janusz: Wspominałaś też, że najchętniej występujesz w zawodach WFF-WBBF, NAC oraz IBFA. Czy i w tym roku Federacja Polska WFF-WBBF sprostała wymaganiom organizacyjnym oraz jeśli chodzi o atmosferę? Tak Twoim okiem i zgodnie z odczuciami.
Agnieszka: Tak jak wspominałam wcześniej zawody były bardzo dobrze zorganizowane.
Świetna oprawa i atmosfera. Szkoda tylko, że było stosunkowo mało zawodników.
Janusz: Poruszyłaś też kwestię „niepewności w zasadach oceniania” – że to coś co Ci czasem towarzyszy. Możesz to nieco rozwinąć i czy nadal tak czujesz?
Agnieszka: Ta niepewność zawsze mi towarzyszy, bo każdy sędzia ocenia według siebie. Niektórzy wolą bardziej wyrzeźbione panie, niektórzy większe i z nieco mniej dopracowaną definicją mięśni, a niektórzy widoczne pełnie mięśnie, ale bez odwodnienia… To loteria
Janusz: Czy w ogólnym zarysie sylwetki masz coś do poprawy będąc swoim własnym krytykiem i trenerem?
Agnieszka: Oczywiście zawsze jest coś, co można poprawić. Jak wcześniej pisałam, dążyłam do zmian od dłuższego czasu a z tego co widzę i słyszę chyba się udało w jakimś stopniu. Sami zobaczcie na zdjęciach z ostatniego występu… Po sezonie zobaczę na czym w przyszłości powinnam się skupić.
Janusz: Poza MŚ kiedy kolejny planowany start?
Agnieszka: Po Mistrzostwach Świata WBBF mam już plany niezwiązane z zawodami. Jako, że terminy innych zawodów zbiegają się z ważnymi dla mnie wydarzeniami, będę musiała poczekać do wiosny z kolejnymi występami.
Janusz: Mam nadzieję, że uda Ci się zająć najwyższe miejsce na Mistrzostwach Świata i z całego serca Ci tego życzę – prosto z mostu: Aga, stawiam na Ciebie, hehe.
Agnieszka: Dziękuję Ci bardzo Janusz!!!!! Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że będzie pudło. Dam z siebie wszystko!!!!
Rozmowę prowadził: Janusz Ziółkowski
Odpowiadała: Agnieszka Urbaniak – Mistrzyni Świata WBBF, www.agnieszkaurbaniak.com
Foto top’owe: www.kolorselektywny.pl
Foty w tekście: www.sylwesterszymczuk.com